Różności
Za wielką kałużą
14 października 2001 r. po nieprzespanej nocy (wcale nie spędzonej na pakowaniu), razem z Piotrem Bujnowskim (pseudonim osobisto-artystyczny Bujnoff) ruszyliśmy na warszawskie Okęcie. Po drobiazgowej kontroli i - co tu kryć - miłej wizycie w sklepach strefy wolnocłowej, wsiedliśmy do samolotu. Podróż długa, ale minęła spokojnie. Wieczorem (według cykadeł kanadyjskich) wylądowaliśmy w Toronto.
Roczeń w Kosmosie czyli jak to z paralotnią było
Była niedziela.
Obudziłem
się z nieco ciężką głową, bo impreza u znajomego trochę się przedłużyła.
Zbudziło mnie przekonanie, że dziś ważny dzień i dawno zapomniane dziecięce
podniecenie. Chwilę później zadzwonił Krzysiek z wieścią, że wszystko gotowe
i niedługo ruszamy. Twarz pod kran, zjadłem jakąś kawę i już domofon: "Czekamy
na dole". W samochodzie Radek z Krzyśkiem coś gadali, ale ja raczej podsypiałem.
Spokojnie turlaliśmy się do Chrcynna ok. 30 km od Warszawy. Dojechaliśmy do lotniska.
Konferencja
Połowa marca 2002 roku. Warszawa. "Konferencja Młodzieży i Nauczycieli z Warszawy, małych miasteczek i wsi". Taka poważna impreza organizowana przez młodych ludzi. Głównie studentów i licealistów mających jakiś kontakt z Liceum im. Stefana Batorego. W ciągu czterodniowego programu znalazło się miejsce również dla Romka. Poproszono Go o poprowadzenie "wieczoru różności" o tematyce "Osoby niepełnosprawne". Zaczęliśmy się z Romkiem zastanawiać jak dotrzeć do ludzi, jak ich zaciekawić, jak nie znudzić. Aby obudzić w nich zainteresowanie. wymyśliliśmy trzy atrakcje: tor przeszkód, przedstawienie i film. Na czym to wszystko miało polegać? Otóż cały program miał trwać około jednej godziny. W tym czasie musieliśmy się zmieścić z tymi trzema rzeczami i oczywiście z pogawędką na temat. Tak dla Romana, jak i dla mnie było ...
Wiatrak - Świnoujście 2002
Wrzesień, dokładniej - połowa września. Jak co roku, od dwóch lat, nastała pora radosnego oczekiwania. Co prawda Roman coś tam ściemniał, że zmienił się organizator, że sponsorzy nawalają, że nie ma odzewu na maile... Ja jednak nie dałem sobie zasiać ziarna zwątpienia i z systematycznością pociągu relacji W-wa - Małkinia wierciłem mu przysłowiową dziurę w brzuchu. Podejrzewam nawet, że w pewnym momencie mógł już mnie mieć dosyć. W końcu, na tydzień przed terminem Roman powiedział, że ma dla mnie dobrą wiadomość: JEDZIEMY, jak zwykle w piątek, jak zwykle o 8.10 z przesiadką w Szczecinie - Dąbiu. Jedziemy na WIATRAK!!! To już trzeci raz ...
Reportaż z rejsu "Zawiszą Czarnym" - wrzesień 2000
W wakacje 2000 roku zaczęła się moja przygoda z prawdziwym pływaniem. Podczas pierwszego morskiego rejsu dostałem od Neptuna garść i piękna, i grozy. Pogadaliśmy po męsku. Nie przestraszył mnie. Raczej zwabił swoją bezkompromisowością.
Wszystkiemu "przyglądał się" mikrofon Czesławy Borowik z radia Lublin.
Oto efekty.
odsłuchaj/pobierz
Sam siebie zaskoczyłem
akbym wpadł w miękkie, rześkie otaczające zewsząd coś. Szum wiatru, ale jakby to on gdzieś pędził. Ja czuję, że leżę na czymś miękkim i gęstym. A dookoła szaleństwo wiatru. Nie czuję spadania. Nie czuję strachu. Jakiś fantastyczny zachwyt. Strzępy myśli: "Poruszam się z prędkością 200 km/h. Bezpiecznie, bo w nic nie uderzę. Nikt mnie nie strofuje, że za szybko. W życiu codziennym funkcjonuję na stałym "stand-byu". Każdy krok jest obciążony potencjalnym niebezpieczeństwem i koniecznością błyskawicznej reakcji. Tutaj nic z tych rzeczy. Absolutne "off". Pędzę. Zaskakuje mnie długość lotu. Nie, nie żeby się dłużyło. Jest pięknie. Zrozumiałem ochotę ludzi do latanie. Tym można się upajać.
Ciekawy Reportaż
Zanim klikniesz, żeby posłuchać, koniecznie przeczytaj poniższą uwagę!
To długa, ale ciekawa rzecz. Będzie się długo ładować, ale masz czas na
uspokojenie pędzącego czasu.
Polecam słuchanie porą wieczorną, tak żeby wyjąć jak najwięcej. Zalecam
również słuchawki. Specjalnie wpakowałem wersję stereo. To reportaż o dźwięku.
Bez stereo straciłbyś co najmniej połowę.
Jeśli nie masz teraz czasu albo nastroju, nie zaczynaj, a jeśli Cię nie
przestraszyłem, zrób sobie herbatę albo otwórz puszkę piwa (najlepiej litrową),
i ...
Zaczynamy. "Małe
rzeczy"
Internet - równy dostęp?
Kanwą tego artykułu miała być Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 14 lipca 2000 r. w sprawie budowania podstaw społeczeństwa informacyjnego w Polsce (M.P. 2000 nr 22 poz. 448). Nie jestem prawnikiem, za to dość swobodnie posługuję się Internetem, zatem znalazłem internetową stronę Sejmu. Odszukanie właściwej uchwały zabrało mi sporo czasu, ale się udało. Dotarłem do informacji, że do odczytania tekstu aktu prawnego potrzebny jest program Acrobat Reader i... zdębiałem.